Czasami, gdy ktoś się dowiaduje, że jestem psychoterapeutą, to mówi, że wysłuchiwanie tylu trudnych problemów musi być bardzo obciążające, przygnębiające i ciężkie. I w ogóle jak sobie z tym radzę , bo on by nie mógł.
A ja moją pracę odbieram zupełnie inaczej. Ani mnie nie obciąża, ani nie dołuje. I mimo, że pojawia się wiele trudnych tematów – jest wprost przeciwnie – praca ta energię mi daje, cieszy, napawa optymizmem. A sesje mogę prowadzić od rana do wieczora nie męcząc się zbytnio 🙂
Ale co sprawia, że tak jest? Że doświadczam tego w taki, a nie inny sposób?
Po pierwsze, życie, wraz z jego wszystkimi zdarzeniami które się w nim dzieją traktuję jako część czegoś większego. Bert Hellinger nazwał to Losem, ruchami Duszy, obejmującym życie wraz z całymi jego przejawami. Los jest czymś większym, co jednocześnie należy i wykracza poza nas. Pracując przyjmuję i szanuję Los wszystkich swoich klientów.
„Jeśli przyjrzymy się bez uprzedzeń, jak działa Dusza, to zobaczymy, że nie my mamy i posiadamy Duszę, lecz, że Dusza nas ma i nas posiada. Że nie ona jest do naszych usług, lecz, że ona nas bierze na służbę”.
Bert Hellinger
Po drugie, psychoterapia jest ścieżką zmiany na lepsze. To optymistyczna praca. Spotykamy się, bo chcemy coś zmienić, coś zrozumieć, o coś się zatroszczyć. I nawet gdy pojawia się coś trudnego, ciężkiego, patrzę na to poprzez pryzmat tej intencji.
Po trzecie, w terapii mam kontakt z całością osoby: nie tylko z tym co ciężkie i trudne, ale z jego wewnętrzną siłą, zasobami i unikalnymi cechami, które pozwoliły jej, bądź co bądź przeżyć ;). Jest to raczej podróż do wnętrza, odkrywaniem wnętrza wraz z całym jego bogactwem, a nie jedynie omawianie jej problemów.
Po czwarte, bardziej chodzi by odkryć i wzbogacić, niż naprawić.
Być może
„Żył sobie kiedyś w pewnej wiosce mężczyzna, który miał syna. Pewnego razu przydarzyła się im taka oto historia:
Syn, który pracował w pobliskim miasteczku, wracając z pracy do domu zgubił swą miesięczną wypłatę.
Gdy się o tym dowiedzieli sąsiedzi, przyszli do domu mężczyzny i zaczęli biadolić, jaki to pech spadł na ich głowę! Mężczyzna uśmiechnął się i odpowiedział tylko:
„Być może”
Wkrótce syn wyruszył ponownie na drogę do miasta, aby odnaleźć zgubione pieniądze. Lecz ich nie odnalazł. Zamiast tego dostrzegł pięknego, karego rumaka. Schwycił go i przyprowadził do domu.
Tym razem sąsiedzi popatrzyli na konia i orzekli, że jest on o wiele cenniejszy od największej nawet wypłaty. Cóż za wielkie szczęście was spotkało! – powiedzieli.
Mężczyzna odparł:
„Być może”
Wkrótce jednak okazało się że koń jest dziki i nieujeżdżony, tak że nikt nie był w stanie go dosiąść. Syn nie dał jednak za wygraną i wytrwale próbował oswoić rumaka. W końcu koń wierzgnął, młody człowiek spadł i złamał nogę.
„Ale nieszczęście. Ten koń to prawdziwe przekleństwo”, powiedzieli zatroskani sąsiedzi.
„Być może”, odparł ojciec.
Jednak wkrótce potem wybuchła wojna. Młodych mężczyzn wcielano, najczęściej wbrew ich woli do wojska. Kiedy komisja wojskowa przybyła do wioski, syn uniknął poboru, gdyż z powodu złamanej nogi został określony jako niezdolny do służby w wojsku. Sąsiedzi nie mogli wprost wyjść z zachwytu z powodu szczęśliwego trafu, jaki przydarzył się mężczyźnie i jemu synowi.
„Co za błogosławieństwo!”
Mężczyzna odpowiedział: „Być może” ”
—————————————–
🍀 PSYCHOTERAPIA
🍀USTAWIENIA SYSTEMOWE W GABINECIE
(Warszawa, Pruszków, Podkowa Leśna, terapia ON-LINE)
501 732 110;
info@martinwalczak.pl
martinwalczak.pl
🍀 Najbliższe USTAWIENIA GRUPOWE „Przemiany”:
16 czerwca 2019
patrz:
https://www.facebook.com/events/407385426513442/