„Jaskinia do której boisz się wejść, kryje skarb, którego szukasz”
Joseph Campbell

🍀 Historia zaczyna się od momentu, kiedy kobieta i mężczyzna, poddani naturalnej sile, spotykają się i łączą, dając początek Nowemu. W ten sposób otrzymujemy życie od naszych rodziców. To pierwszy, i zarazem największy dar.
Po poczęciu, dziecko rozwija się w brzuchu mamy, stanowiąc z nią jeden organizm. Na poziomie fizycznym dziecko i matka stanowią jedność.
Po porodzie, ciało dziecka fizycznie się wyodrębnia, ale na poziomie psychicznym umysł dziecka nie potrafi rozróżnić jeszcze miedzy sobą, a matką. Traktuje matkę i siebie jako jedno.
U półtora letniego dziecka to rozróżnienie już się pojawia. A matka (i ojciec) stają się dla niego Bogami. Karmią, troszczą się, pokazują świat, oraz zapewniają bezpieczeństwo i przeżycie. Rodzice są dla dziecka święci, najlepsi i najwspanialsi. Wypełniają świat dziecka.
Sytuacja taka trwa przez wiele lat. Równocześnie dziecko coraz bardziej interesuje się światem zewnętrznym. Ponadto, pchane wewnętrzną potrzebą rozwoju, testuje swoją wolę i odmienne zdanie od rodziców. Jednakże, ostatecznie zdanie rodziców i oni sami pozostają najważniejsi.
Bunt w okresie nastoletniego dojrzewania – to detronizacja bogów. Zdanie czy wartości rodziców, zostają w mniejszym lub większym stopniu odrzucone lub zawieszone. Najważniejsze stają relacje i opinia rówieśników. Dzieje się to tak, ponieważ dziecko zaczyna szukać swoich własnych dróg i budować autonomię. Często w nieporadny jeszcze sposób. Bunt to bardzo ważny i potrzebny etap w rozwoju każdego z nas.
Potem historie się różnicują. Jedni dążą do usamodzielnia i „odejścia z gniazda”. Inni jeszcze przez jakiś czas zostają przy rodzicach. Dla prawidłowego rozwoju konieczne staje się nowe przedefiniowanie i zbudowanie granic w relacji dziecko – rodzice. Ruch ten leży po stronie wchodzącego w dorosłość dziecka. Aby stało się to możliwe, konieczne jest zbudowanie psychicznego i fizycznego dystansu, opuszczenie „rodzinnego gniazda.”
Szczególnie, gdy relacje z rodzicami pozostają z jakiś powodów trudne (na przykład, gdy rodzice ingerują lub manipulują, albo sami pozostają dziećmi), postawienie granic staje się szczególnie ważne. Czasami, by było to możliwe – musimy ograniczyć, a niekiedy wręcz przerwać z nimi kontakt. Bez tego, zbudowanie autonomii i wejście w dorosłość będzie utrudnione.
Czy zbudowanie autonomii i własnych granic w relacji z rodzicami jest zakończeniem procesu?
– Nie. Właściwie jest dopiero początkiem. Budując własne życie, wielu z nas stworzy związki i założy rodziny. Być może będzie miało dzieci. A jeśli chcąc sprostać wyzwaniom uda się do gabinetu psychoterapeutycznego – z dużym prawdopodobieństwem pojawi się temat rodziców. Dlaczego?
Dlatego, że praca nad sobą, to zawsze praca nad relacją z rodzicami. Choć się od nich różnimy, w pewnym sensie jesteśmy swoimi rodzicami. Bowiem rodzina jest systemem, który kształtuje nas samych i sposób w jaki postrzegamy i tworzymy relacje ze światem. Relacja uczuciowa z rodzicami jest matrycą w oparciu o którą budujemy siebie i własne życie.
🍀 Co to może znaczyć? Bardzo trafnie podsumował to mój kolega po fachu, Wojtek Jarczewski:
„To co nierozwiązane w relacji z rodzicami, będzie się pojawiało w dorosłym życiu.
Najtrudniejszych cech nieuszanowanego ojca kobieta będzie szukała w każdym napotkanym mężczyźnie. Nieświadomie będzie wybierała takich mężczyzn którzy pokażą jej cechy ojca których nie potrafi zaakceptować.
Nawet jeśli to cechy społecznie nieakceptowalne takie jak przemoc, alienacja emocjonalna, uzależnienia. Właśnie dlatego córki alkoholików trafiają na takich samych partnerów, a kobiety z niedostępnym emocjonalnie ojcem, trafiają na mężczyzn którzy będą je opuszczać emocjonalnie lub realnie.(…)
Analogicznie, to co niezrealizowane z mamą, dorosły chłopiec będzie próbował zrealizować z partnerką. Będzie powoływał nieświadomie swoje partnerki do roli matki. Ucierpi na tym jego związek.
U chłopca z partnerką będzie się odzywał: brak miłości od mamy, zalewanie miłością mamy, sojusz z mamą przeciwko ojcu itd.
Brak miłości od mamy, wiąże z nią dziewczynkę i daje znać w dorosłym życiu. To co „niezałatwione” z matką, dorosła dziewczyna będzie starała się zrealizować z partnerem lub ze swoją córką (czasem z synem ).
Tak powstają trójkąty dramatyczne, babcia-mama-córka. Niekochana/niewidziana przez babcię mama, będzie kompensowała sobie brak miłości biorąc go od córki. Córka nie będzie wtedy czuła się kochana i ten dramat będzie się dalej powtarzał.
Niekochana córka, u swojego partnera będzie kompensowała niedobory miłości zarówno od mamy jak i od taty.
Głównym skryptem decydującym o tym, że współcześni chłopcy nie stają się mężczyznami jest brak ojca. Powoduje to brak odcięcia pępowiny od mamy i obarczanie partnerki rolą matki.
Chłopiec bez ojca nie ma siły do życia, pracy, związku. Bywa, że dominuje u niego kobieca energia. Jego partnerka nie może się na nim oprzeć i zaczyna wchodzić w męską energię.”
Tyle Wojtek.
🍀Praca nad sobą jest zawsze pracą nad relacją z rodzicami. I nie chodzi tu oczywiście o dzisiejszą relację między nimi a nami (Ta może się zmienić w trakcie, jak my sami będziemy się zmieniali. A niekiedy pozostanie bez zmian, choć nasze nastawienie będzie już inne). Chodzi o wewnętrzne ułożenie się z rodzicami w sercu i umyśle. Ten proces wewnętrznego układania wymaga dwóch, pozornie sprzecznych rzeczy:
1. Emocjonalnego przepracowania, przekroczenia traum i trudności płynących z dzieciństwa i z relacji z rodzicami. Jest to proces zatroszczenia się o swoje wewnętrzne dziecko.
2. Uznania i przyjęcia do serca rodziców oraz zgody na to, co było.
🍀 ad. 1 PRACA Z WEWNĘTRZNYM DZIECKIEM
Z pozycji dorosłego, dojrzałego ja, patrzę na tą dziecięcą część siebie, która czuję się w jaki sposób zraniona, niezaspokojona, obciążona lub pominięta.
Mówię jej: „Widzę cię”
oraz „Należysz do mnie.”
Wcześniej, ta część była w jakiś sposób ukryta i odcięta, Teraz, widziana i wysłuchana – może się połączyć i wzrastać.
To bardzo intymny i głęboki proces. Wymaga pogodzenia się z tym, co było. Żegnamy się z niespełnionymi oczekiwaniami za tym, za czym tak bardzo tęskniliśmy. Rodzice nie mogli dać nam pewnych rzeczy – ale teraz sami widzimy w sobie tą delikatną część i jesteśmy z nią.
Proces ten potrzebuje zazwyczaj czasu, z uwagi na wagę emocji i uczuć, które muszą wybrzmieć.
Jako terapeucie, kiedy pracuję z rodzinnymi traumami, nie wolno mi postrzegać występujących w nich osób jako ofiary i sprawców. Patrzę na nich raczej jak na postacie występujące w dramacie, który obejmuje wszystkich. Jestem życzliwy zarówno do dziecka, jak i jego rodziców. Daję wszystkim i wszystkiemu przestrzeń. Również każdemu uczuciu i emocji, która się pojawia. Jedynie wtedy zmiana jest możliwa.
Dzięki temu przestajemy odcinać się od siebie i identyfikować z rolą ofiary czy oskarżyciela rodziców – zyskujemy zupełnie nową perspektywę. Ale jest jeszcze coś, co musimy zrobić…
🍀 ad. 2 ZGODA I PRZYJĘCIE DO SERCA RODZICÓW
(nawet tych najtrudniejszych)
„Do porządków miłości należy to, że dziecko bierze swoje życie tak, jak rodzice je dają, jako całość, że zgadza się na rodziców takich, jacy są, nie życzy sobie niczego innego, niczego się nie boi i przed niczym się nie broni.
Branie w ten sposób jest aktem pokory. Oznacza zgodę na takie życie i taki los, jakie dali mi moi rodzice. Na ograniczenia mi wyznaczone, na możliwości mi ofiarowane. Na uwikłania w los tej rodziny a nawet w jej winę, na ciężkie i lekkie sprawy w tej rodzinie, cokolwiek by to było.”
Bert Hellinger
Czemu to jest takie ważne?
Tak naprawdę, niezgoda na rodziców, to niezgoda na siebie. Zgoda na nich – to zgoda na siebie i swoje życie.
Kiedy odrzucamy swoich rodziców – proces przyjęcia swego wewnętrznego dziecka nie domknie się. Pozostaniemy wewnętrznie rozdzieleni.
Ten krok wymaga przyjęcia rodziców dokładnie takimi jakimi są. Wraz z tym, co trudne. Porzucenia pretensji i oczekiwań. A w końcu przyjęcia ich do serca.
Kiedy przyjęcie może być przedwczesne?
W kilku sytuacjach, w których zawsze chodzi o nas, nigdy o rodziców
1. Jeśli w dzieciństwie doznaliśmy w relacji z nimi silnych traum lub nadużyć, możemy nie być w stanie ich przyjąć. Wcześniej musimy się zmierzyć z przeszłymi doświadczeniami i odbudować siebie troszcząc się o swe wewnętrzne dziecko. Proces odwrotny może wywołać nawet ponowne straumatyzowanie.
2. Kiedy idealizujemy rodziców. Przyjęcie oznacza zgodę na takich jakimi są, wraz z ich trudnymi częściami. Idealizujemy by nie widzieć tego, co trudne.
3. Do aktu przyjęcia trzeba wewnętrznie dojrzeć. Na przykład, młodzi ludzie, którzy zaczynają budować swoje niezależne życie, są często na etapie buntu, sprawdzania się i budowania autonomii. Godzenie się z przeszłością i przyjmowanie rodziców jest u nich jeszcze za wcześnie.
🍀Tak naprawdę, to, co opisałem, to nie tylko koncept mojej pracy terapeutycznej, ale proces dojrzewania i nabywania dorosłości, który dzieje się również poza gabinetem.
Na czym on polega? Najkrócej:
– Na odwadze popatrzenia do wewnątrz siebie. Również na to, co trudne.
– Pożegnaniu się ze swymi iluzjami.
– Zgodzeniu się na to, co jest: – z sobą, z rodzicami, ze swoim życiem.
– Oparciu się na dorosłej, dojrzałej części siebie – która jednocześnie widzi i uwzględnia inne wewnętrzne części siebie.
Taka zmiana wymaga przekroczenia siebie – stania się kimś więcej, niż wcześniej. Bert Hellinger napisał kiedyś, że „przejście od miłości ślepej do miłości dorosłej jest aktem duchowym.”
A wszystko zaczęło się od momentu, w którym pewna kobieta i pewien mężczyzna spotkali się i połączyli, dając początek Nowemu. 🙂
===================
➡️ PSYCHOTERAPIA
➡️USTAWIENIA SYSTEMOWE
(Warszawa, terapia ON-LINE)
Dzień Dobry
Jeśli:
Potrzebujesz wsparcia
Rozmowy,
konsultacji
Jesteś zainteresowana/y psychoterapią lub ustawieniami
… mogę Ci pomóc
501 732 110;
info@martinwalczak.pl
martinwalczak pl
Zapraszam
____________________________________
obraz Gustav Klimt „The Family”