Pewien człowiek postanowił sprawić sobie garnitur. W tym celu udał się do sklepu, ale żaden z oferowanych kompletów nie odpowiadał mu w pełni. Postanowił więc wybrać się do krawca. Krawiec zdjął miarę, wziął zadatek i za tydzień wyznaczył termin pierwszej przymiarki.
Po tygodniu zjawił się ponownie. Garnitur prezentował się wyśmienicie i był dokładnie taki, jakiego nasz bohater oczekiwał. Niestety, okazało się, że po włożeniu, spodnie trochę krzywo leżą i lewa nogawka jest dłuższa od prawej. Krawiec, nie zrażony tym faktem, powiedział: „Proszę pana! Wystarczy, że włoży pan rękę w lewą kieszeń marynarki, złapie pan za pasek i lekko podciągnie. O widzi pan, teraz leży jak ulał! Nie trzeba nic zmieniać.” I być może dlatego, że bohater nasz bardzo spodobał się sobie w garniturze, a być może dlatego, że słowa krawca były niezwykle przekonywujące, człowiek ów przystał na te warunki.
Kiedy po tygodniu zjawił się znów, na drugiej przymiarce, sytuacja się powtórzyła: garnitur początkowo go olśnił, potem zaś, przy założeniu, okazało się, że marynarka krzywo leży. I znów krawiec zaproponował, aby chodząc w garniturze podnieść lekko prawe ramię opuszczając lewe. Istotnie, wtedy wszystko wyglądało dobrze, więc ponownie się zgodził.
W następnym tygodniu, odbierając ostatecznie garnitur, okazało się, że prawa klapa odstaje. Krawiec poradził, aby przytrzymać ją lekko przechylając brodę na prawą stronę.
Kiedy nasz bohater wyszedł dumny od krawca, wracając do domu w nowym garniturze, mijał dwóch znudzonych gości, którzy siedzieli na ławce.
„Ty patrz, jaki biedny pokręcony kaleka!”
„Dobrze, dobrze, ale zobacz jaki ten człowiek ma świetnie skrojony garnitur!”
Foto: internet – dziękuję J